Beta:
Aranel
Mówią, że najpiękniejszy uśmiech to ten, który wiele wycierpiał.
Ten dzień
nie zapowiadał się zbyt dobrze. Ellie wczorajszego dnia zapomniała nastawić
budzik. Powodem była matka dziewczyny, która przez resztę jej drogi do domu do
niej wydzwaniała. Zdenerwowana weszła do swojego pokoju, rzuciła plecak na
ziemię i położyła się na łóżko. Zaczęła czytać książkę, a około dziesiątej
zasnęła, kompletnie zapominając o włączeniu alarmu.
W związku
z tym, teraz zerwała się z łóżka. Za dziesięć ósma. Pobiegła do szafy,
wyciągnęła z niej jeansy i lekko pomarańczową koszulkę. Ubrana wybiegła z
pokoju, po drodze biorąc plecak i komórkę. Weszła do kuchni, zastając tam
całkowitą pustkę. Chwyciła tylko kanapkę z talerza i moment później była w
przedpokoju i zakładała buty.
Starała
się, w jak najszybszym tempie dojść do szkoły i nie być bardziej spóźnioną niż
już jest. W ciągu kilku minut przeszła, a raczej przebiegła większość drogi.
Była już na ostatnim skrzyżowaniu, które dzieliło ją od dziedzińca. Gdy się tam
znalazła, spojrzała na godzinę w komórce. Spóźniona. Westchnęła cicho i weszła
do budynku.
Od razu
podeszła do szafek, wyjmując książki na aktualną lekcję czyli chemię. Odwróciła
się, chcąc iść prosto w stronę klasy, jednak drogę zablokowała jej jedna z
nauczycielek.
— Pani
Goldberg — powiedziała zakłopotana. — Dzień dobry.
— Witaj
Ellie, dlaczego nie ma cię teraz na chemii? — zapytała, podnosząc jedną brew do
góry.
— Przepraszam.
Nie włączyłam budzika i zaspałam.
— W takim
razie — Zerknęła na zegarek na nadgarstku. — lekcja niedługo się kończy, więc
nie ma sensu, byś przeszkadzała panu Edwardowi. Usprawiedliwię cię, ale staraj
się więcej nie spóźniać.
— To był
pierwszy i ostatni raz.
— Więc
zapraszam do gabinetu.
Skinęła
głową i poszła za nauczycielką w dobrze znane jej miejsce. Dość często
przesiadywała w pokoju nauczycielskim, pijąc herbatę lub po prostu rozmawiając
z panią Goldberg, która była jedną z tych lepszych nauczycielek. Ellie bardzo
ją lubiła, co może wydawać się dziwne. Bo, który uczeń ma takie relacje z
nauczycielem?
Po chwili
znalazły się w pomieszczeniu, a blondynka od razu zajęła swoje stałe miejsce na
sofie. Podczas gdy kobieta przygotowywała herbatę, osiemnastolatka wyjrzała
przez okno.
Wrzesień
tego roku znacznie różnił się od poprzedniego. Pogoda, jak na razie dopisywała.
Na niemal bezchmurnym niebie świeciło słońce. To, chociaż trochę poprawiało
humor Ellie, który i tak zdążył się popsuć już rano. Dziewczyna zdecydowanie
lubiła taką pogodę. Nie przepadała za jesienią, która miała nadejść już niedługo
i zimą, niosącą ze sobą zimno i śnieg.
Podczas
gdy rozmyślała nad pogodą, na stoliku pojawiły się dwa kubki z gorącą herbatą.
Usłyszała lekkie chrząknięcie. Popatrzyła się na nauczycielkę przepraszającym
wzrokiem. Pani Goldberg wpatrywała się w jej oczy, jakby chciała w nich coś
odszukać. Tylko czego?
— I znowu
odleciałaś? — Uśmiechnęła się lekko. — Dość często to robisz.
— Co robię?
— spytała, wciąż nie rozumiejąc jej słów.
— Kiedy
tutaj przychodzimy, siadasz właśnie tu i patrzysz się w okno, w czasie, gdy ja
przygotowuję herbatę. Do teraz zastanawiam się, nad czym tak intensywnie
myślisz.
— Czasami
sama nie wiem, co robię. Myślę o… — Zastanowiła się przez chwilę. — ...o
wszystkim. Może o czymś ważnym, a może nie. Niczego już nie jestem pewna. Spędzając
ze mną dużo czasu, powinna się pani już przyzwyczaić. — Wzruszyła ramionami.
— Jeszcze
tego nie zrobiłam.
— To
powinna się pani pośpieszyć. To już mój ostatni rok w tej szkole.
— Będzie
mi cię bardzo brakować. Z kim ja teraz będę rozmawiać, co? — Zaśmiała się.
— Przecież
co roku przychodzi tu mnóstwo osób. Z pewnością znajdzie się ktoś, kogo będzie
można lubić.
— Skoro
tak mówisz. — Zawahała się na moment, nie wiedząc czy dobrze będzie, jeśli
zacznie ten temat. — Ellie, przepraszam, że spytam, ale.. jak twoje relacje z
mamą?
— Nie wiem,
czy możemy tu mówić o jakichkolwiek relacjach. Naprawdę próbowałam ją jakoś
zaakceptować, ale nie potrafię. Gdy próbuję z nią rozmawiać, nie mogę się
opanować i mówię coś czego nie powinnam. Ale nie tylko ja jestem winna.
Przecież ona też nie powinna odchodzić, prawda?
— Masz
rację, jednak to wciąż twoja mama. Owszem, nie wyszło jej na początku, ale
teraz stara się to naprawić. W pełni cię rozumiem i nie każę ci rzucić się jej
w ramiona i przebaczyć. Może uda wam się stopniowo odrobić zaległości. W życiu
wszystko może się wydarzyć, Ellie. To ty decydujesz, kto zostanie w twoim
życiu, a kto z niego odejdzie. — Uśmiechnęła się i lekko pogładziła jej dłoń.
Blondynka
wsłuchiwała się w wypowiedź kobiety i powoli ją analizowała. Chciała coś
powiedzieć, ale nie wiedziała, jak odpowiednio złożyć słowa, by skleić je w
mądrą i sensowną wypowiedzieć. Siedziała, więc cicho, czując się bardzo
zakłopotana.
Wybawieniem
okazał się być dzwonek. Ellie pożegnała się z nauczycielką i wyszła z gabinetu.
Chciała dostać się do klasy, jednak zanim tam dotarła, musiała przepchać się
przez tłum uczniów, który szczególnie jej to utrudniał. W końcu znalazła się
obok drzwi sali. Oparła się o ścianę i odetchnęła z ulgą. Rozejrzała się po
korytarzu i zauważyła kilka dziewczyn z klasy, w tym Alice. Patrzyła na nią z
politowaniem i wyższością wymalowaną na twarzy. Dziewczynę przestało to już
interesować. Wyjęła z kieszeni spodni komórkę i zauważyła jedną, nieodebraną
wiadomość od Katy:
Odezwij się, jak wstaniesz. Nie spóźnij się
tylko. Buziaki :*
Za późno — powiedziała sobie w myślach.
Postanowiła,
jednak jej odpisać:
Budzik nie zadzwonił, nie było mnie na pierwszej
lekcji. Porozmawiamy w domu, okej?
Kliknęła wyślij, po czym schowała telefon. Zadzwonił
dzwonek, a dziewczyna już z końca korytarza widziała panią Goldberg, która
teraz będzie miała z nią lekcję, a dokładniej fizykę.
Nauczycielka
otworzyła drzwi od sali, wpuściła uczniów do środka i sama weszła do klasy,
zajmując miejsce przy biurku. Położyła na meblu swoją torebkę oraz materiały na
dzisiejszą lekcję. Kobieta zawsze była przygotowana do zajęć, nigdy nie zdarzyło
się jej niczego zapomnieć. I nikt na nią nie narzekał, choć czasami były ku
temu powody, na przykład niezapowiedziane kartkówki czy branie do odpowiedzi.
Ellie
zajęła swoje stałe miejsce w ostatniej ławce pod oknem. Rozpakowała się i w
momencie, gdy spojrzała na tablicę, zauważyła Jane. Uśmiechała się do niej
szeroko, co dziewczyna lekko odwzajemniła, by potem skupić się na lekcji.
6 godzin
później
— … wiecie
już o tym z poprzedniej klasy, a jeżeli nie, to proszę zajrzeć do zeszytów.
Przygotujcie się solidnie na jutro, gdyż planuję zrobić kartkówkę z dzisiejszej
lekcji — mówiła kobieta, chodząc po klasie.
— Ale
dopiero wczoraj zaczęła się szkoła i od razu kartkówka? — wypowiedział się
jeden z uczniów.
— Cóż,
mamy dużo materiału, który musicie opanować, a jeżeli nie będę pytać lub nie
będę robiła kartkówek, niczego się nie nauczycie. Wymagam od was więcej,
ponieważ wiem, że potraficie dostawać dobre oceny. — Uśmiechnęła się.— Takie
uroki liceum.
Dalszą
wypowiedź nauczycielki przerwał dzwonek. Dla Ellie była to ostatnia lekcja,
więc spakowała książki i wyszła na zatłoczony korytarz. Tego dnia chciała
dotrzeć do szafek bez najmniejszego potknięcia się czy obicia o ścianę. Wzięła
głęboki wdech i przystąpiła do działania. Wmieszała się w tłum i zatrzymała się
dopiero przy szafkach, niestety – uderzając o metal. Jęknęła z bólu. Po kilku
minutach odetchnęła, odwróciła się, wpisała kod, wrzuciła książki i trzasnęła
drzwiczkami, zupełnie się nie kontrolując. Ten dzień zdecydowanie nie należał
do najlepszych.
Zauważyła,
że na korytarzu było o wiele mniej osób niż wcześniej, więc teraz spokojnie
szła w stronę wyjścia ze szkoły. Na dziedzińcu niemalże od razu przybiegła do
niej Jane, której buzia się nie zamykała, nawet na chwilę.
— Gdzieś
ty była co? Boże, myślałam, że coś ci się stało. Ja i moje głupia wyobraźnia.
Tak, wiem, jestem panikarą i tak wiem, nie znamy się jeszcze za dobrze, ale
naprawdę się o ciebie martwiłam. Nie miałam nawet telefonu, by zadzwonić, dasz
mi go, nie? Oh, przepraszam, ja zawsze tak dużo mówię. — Zachichotała.
— Zapomniałam
włączyć budzika. I to bardzo miłe.
— Co
takiego?
— To, że
się martwisz. — Uśmiechnęła się lekko, czując się... potrzebna?
— Jestem
pierwszą osobą? Nie, co ja gadam, przecież… Uh, jesteś bardzo fajna. Nie
rozumiem, dlaczego Alice…
— Znów
interesuje się moim życiem bardziej niż ja. — Zaśmiała się kręcąc głową. —
Ciekawa jestem, co tym razem wymyśliła.
— Nie wiem,
co jest prawdą, a co nie, ale nie zamierzam jej słuchać, wystarczą mi już te
historyjki, które opowiadała mi rano. — Pogładziła ramię niższej blondynki. —
Właśnie! Zapomniałabym. — Złapała się za głowę. — Miałam cię o to spytać rano,
ale ciebie nie było więc nie miałam jak.
— A
mianowicie?
— Myślałam
nad tym, byś przyszła dzisiaj do mnie. Porozmawiałybyśmy trochę, poznały się
lepiej. Co ty na to?
— Chciałabym,
ale… — Zastanowiła się, by wymyślić coś w miarę sensownego — ... muszę nauczyć
się fizyki na jutro, sama słyszałaś. Może innym razem.
— Możemy
też pouczyć się razem — zaproponowała.
— Naprawdę
nie mogę. Może kiedy indziej. Do jutra.
— Um,
cześć.
Ellie
czuła się źle. Nawet bardzo źle. Po raz pierwszy zdarzyła się szansa na
poznanie kogoś nowego, a ona musiała odmówić. W drodze powrotnej zastanawiała
się, dlaczego w ogóle odmówiła Jane. Przecież, tak naprawdę, bardzo chciałaby
nawiązać z nią kontakt. Chciałaby mieć kogoś, z kim można porozmawiać czy po
prostu pobyć. Chciała mieć przyjaciela. I teraz to wszystko niszczyła. Swoim
strachem przed popełnieniem błędu.
Wypadałoby mi was przeprosić za nieco spóźniony rozdział, więc: Przepraszam! Obiecuję poprawę :) A tak na serio, to czekałam na betę, by sprawdziła mi rozdział. Nic się nie stało, co? Dajcie koniecznie znać, jak wam się podoba rozdział :) Mówcie, czego oczekujecie, co wam nie pasuje, chętnie poczytam co macie do powiedzenia. Pozdrawiam ^^
Cudo < 3
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
Jak dla mnie to nie musisz nic zmieniać :) rozdział niesamowity ♥
OdpowiedzUsuńPrzemyślenia bohaterki są cudowne. Twoje opisy są bardzo dobre, więc czyta się rozdział szybko i płynnie.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie postać Ellie, jej problemy i tajemnicy, które skrywa.
Dlaczego boi się popełniać błędy? One są częścią życia, tak jakby naszą nauką.
Rozdział cudowny. Pełen emocji i uczuć.
Czekam na więcej:)
Pozdrawiam!