1.14.2015

Rozdział 2





Beta: Aranel



Mówią, że najpiękniejszy uśmiech to ten, który wiele wycierpiał.



Ten dzień nie zapowiadał się zbyt dobrze. Ellie wczorajszego dnia zapomniała nastawić budzik. Powodem była matka dziewczyny, która przez resztę jej drogi do domu do niej wydzwaniała. Zdenerwowana weszła do swojego pokoju, rzuciła plecak na ziemię i położyła się na łóżko. Zaczęła czytać książkę, a około dziesiątej zasnęła, kompletnie zapominając o włączeniu alarmu.
W związku z tym, teraz zerwała się z łóżka. Za dziesięć ósma. Pobiegła do szafy, wyciągnęła z niej jeansy i lekko pomarańczową koszulkę. Ubrana wybiegła z pokoju, po drodze biorąc plecak i komórkę. Weszła do kuchni, zastając tam całkowitą pustkę. Chwyciła tylko kanapkę z talerza i moment później była w przedpokoju i zakładała buty.
Starała się, w jak najszybszym tempie dojść do szkoły i nie być bardziej spóźnioną niż już jest. W ciągu kilku minut przeszła, a raczej przebiegła większość drogi. Była już na ostatnim skrzyżowaniu, które dzieliło ją od dziedzińca. Gdy się tam znalazła, spojrzała na godzinę w komórce. Spóźniona. Westchnęła cicho i weszła do budynku.
Od razu podeszła do szafek, wyjmując książki na aktualną lekcję czyli chemię. Odwróciła się, chcąc iść prosto w stronę klasy, jednak drogę zablokowała jej jedna z nauczycielek.
— Pani Goldberg — powiedziała zakłopotana. — Dzień dobry.
— Witaj Ellie, dlaczego nie ma cię teraz na chemii? — zapytała, podnosząc jedną brew do góry.
— Przepraszam. Nie włączyłam budzika i zaspałam.
— W takim razie — Zerknęła na zegarek na nadgarstku. — lekcja niedługo się kończy, więc nie ma sensu, byś przeszkadzała panu Edwardowi. Usprawiedliwię cię, ale staraj się więcej nie spóźniać.
— To był pierwszy i ostatni raz.
­— Więc zapraszam do gabinetu.

Skinęła głową i poszła za nauczycielką w dobrze znane jej miejsce. Dość często przesiadywała w pokoju nauczycielskim, pijąc herbatę lub po prostu rozmawiając z panią Goldberg, która była jedną z tych lepszych nauczycielek. Ellie bardzo ją lubiła, co może wydawać się dziwne. Bo, który uczeń ma takie relacje z nauczycielem?
Po chwili znalazły się w pomieszczeniu, a blondynka od razu zajęła swoje stałe miejsce na sofie. Podczas gdy kobieta przygotowywała herbatę, osiemnastolatka wyjrzała przez okno.
Wrzesień tego roku znacznie różnił się od poprzedniego. Pogoda, jak na razie dopisywała. Na niemal bezchmurnym niebie świeciło słońce. To, chociaż trochę poprawiało humor Ellie, który i tak zdążył się popsuć już rano. Dziewczyna zdecydowanie lubiła taką pogodę. Nie przepadała za jesienią, która miała nadejść już niedługo i zimą, niosącą ze sobą zimno i śnieg.
Podczas gdy rozmyślała nad pogodą, na stoliku pojawiły się dwa kubki z gorącą herbatą. Usłyszała lekkie chrząknięcie. Popatrzyła się na nauczycielkę przepraszającym wzrokiem. Pani Goldberg wpatrywała się w jej oczy, jakby chciała w nich coś odszukać. Tylko czego?
— I znowu odleciałaś? — Uśmiechnęła się lekko. — Dość często to robisz.
— Co robię? — spytała, wciąż nie rozumiejąc jej słów.
— Kiedy tutaj przychodzimy, siadasz właśnie tu i patrzysz się w okno, w czasie, gdy ja przygotowuję herbatę. Do teraz zastanawiam się, nad czym tak intensywnie myślisz.
— Czasami sama nie wiem, co robię. Myślę o… — Zastanowiła się przez chwilę. — ...o wszystkim. Może o czymś ważnym, a może nie. Niczego już nie jestem pewna. Spędzając ze mną dużo czasu, powinna się pani już przyzwyczaić. — Wzruszyła ramionami.
— Jeszcze tego nie zrobiłam.
— To powinna się pani pośpieszyć. To już mój ostatni rok w tej szkole.
— Będzie mi cię bardzo brakować. Z kim ja teraz będę rozmawiać, co? — Zaśmiała się.
— Przecież co roku przychodzi tu mnóstwo osób. Z pewnością znajdzie się ktoś, kogo będzie można lubić.
— Skoro tak mówisz. — Zawahała się na moment, nie wiedząc czy dobrze będzie, jeśli zacznie ten temat. — Ellie, przepraszam, że spytam, ale.. jak twoje relacje z mamą?
— Nie wiem, czy możemy tu mówić o jakichkolwiek relacjach. Naprawdę próbowałam ją jakoś zaakceptować, ale nie potrafię. Gdy próbuję z nią rozmawiać, nie mogę się opanować i mówię coś czego nie powinnam. Ale nie tylko ja jestem winna. Przecież ona też nie powinna odchodzić, prawda?
— Masz rację, jednak to wciąż twoja mama. Owszem, nie wyszło jej na początku, ale teraz stara się to naprawić. W pełni cię rozumiem i nie każę ci rzucić się jej w ramiona i przebaczyć. Może uda wam się stopniowo odrobić zaległości. W życiu wszystko może się wydarzyć, Ellie. To ty decydujesz, kto zostanie w twoim życiu, a kto z niego odejdzie. — Uśmiechnęła się i lekko pogładziła jej dłoń.
Blondynka wsłuchiwała się w wypowiedź kobiety i powoli ją analizowała. Chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała, jak odpowiednio złożyć słowa, by skleić je w mądrą i sensowną wypowiedzieć. Siedziała, więc cicho, czując się bardzo zakłopotana.
Wybawieniem okazał się być dzwonek. Ellie pożegnała się z nauczycielką i wyszła z gabinetu. Chciała dostać się do klasy, jednak zanim tam dotarła, musiała przepchać się przez tłum uczniów, który szczególnie jej to utrudniał. W końcu znalazła się obok drzwi sali. Oparła się o ścianę i odetchnęła z ulgą. Rozejrzała się po korytarzu i zauważyła kilka dziewczyn z klasy, w tym Alice. Patrzyła na nią z politowaniem i wyższością wymalowaną na twarzy. Dziewczynę przestało to już interesować. Wyjęła z kieszeni spodni komórkę i zauważyła jedną, nieodebraną wiadomość od Katy:
Odezwij się, jak wstaniesz. Nie spóźnij się tylko. Buziaki :*
Za późno — powiedziała sobie w myślach.
Postanowiła, jednak jej odpisać:
Budzik nie zadzwonił, nie było mnie na pierwszej lekcji. Porozmawiamy w domu, okej?
Kliknęła wyślij, po czym schowała telefon. Zadzwonił dzwonek, a dziewczyna już z końca korytarza widziała panią Goldberg, która teraz będzie miała z nią lekcję, a dokładniej fizykę.
Nauczycielka otworzyła drzwi od sali, wpuściła uczniów do środka i sama weszła do klasy, zajmując miejsce przy biurku. Położyła na meblu swoją torebkę oraz materiały na dzisiejszą lekcję. Kobieta zawsze była przygotowana do zajęć, nigdy nie zdarzyło się jej niczego zapomnieć. I nikt na nią nie narzekał, choć czasami były ku temu powody, na przykład niezapowiedziane kartkówki czy  branie do odpowiedzi.
Ellie zajęła swoje stałe miejsce w ostatniej ławce pod oknem. Rozpakowała się i w momencie, gdy spojrzała na tablicę, zauważyła Jane. Uśmiechała się do niej szeroko, co dziewczyna lekko odwzajemniła, by potem skupić się na lekcji.
6 godzin później
— … wiecie już o tym z poprzedniej klasy, a jeżeli nie, to proszę zajrzeć do zeszytów. Przygotujcie się solidnie na jutro, gdyż planuję zrobić kartkówkę z dzisiejszej lekcji — mówiła kobieta, chodząc po klasie.
— Ale dopiero wczoraj zaczęła się szkoła i od razu kartkówka? — wypowiedział się jeden z uczniów.
— Cóż, mamy dużo materiału, który musicie opanować, a jeżeli nie będę pytać lub nie będę robiła kartkówek, niczego się nie nauczycie. Wymagam od was więcej, ponieważ wiem, że potraficie dostawać dobre oceny. — Uśmiechnęła się.— Takie uroki liceum.
Dalszą wypowiedź nauczycielki przerwał dzwonek. Dla Ellie była to ostatnia lekcja, więc spakowała książki i wyszła na zatłoczony korytarz. Tego dnia chciała dotrzeć do szafek bez najmniejszego potknięcia się czy obicia o ścianę. Wzięła głęboki wdech i przystąpiła do działania. Wmieszała się w tłum i zatrzymała się dopiero przy szafkach, niestety – uderzając o metal. Jęknęła z bólu. Po kilku minutach odetchnęła, odwróciła się, wpisała kod, wrzuciła książki i trzasnęła drzwiczkami, zupełnie się nie kontrolując. Ten dzień zdecydowanie nie należał do najlepszych.
Zauważyła, że na korytarzu było o wiele mniej osób niż wcześniej, więc teraz spokojnie szła w stronę wyjścia ze szkoły. Na dziedzińcu niemalże od razu przybiegła do niej Jane, której buzia się nie zamykała, nawet na chwilę.
— Gdzieś ty była co? Boże, myślałam, że coś ci się stało. Ja i moje głupia wyobraźnia. Tak, wiem, jestem panikarą i tak wiem, nie znamy się jeszcze za dobrze, ale naprawdę się o ciebie martwiłam. Nie miałam nawet telefonu, by zadzwonić, dasz mi go, nie? Oh, przepraszam, ja zawsze tak dużo mówię. — Zachichotała.
— Zapomniałam włączyć budzika. I to bardzo miłe.
— Co takiego?
— To, że się martwisz. — Uśmiechnęła się lekko, czując się... potrzebna?
— Jestem pierwszą osobą? Nie, co ja gadam, przecież… Uh, jesteś bardzo fajna. Nie rozumiem, dlaczego Alice…
— Znów interesuje się moim życiem bardziej niż ja. — Zaśmiała się kręcąc głową. — Ciekawa jestem, co tym razem wymyśliła.
— Nie wiem, co jest prawdą, a co nie, ale nie zamierzam jej słuchać, wystarczą mi już te historyjki, które opowiadała mi rano. — Pogładziła ramię niższej blondynki. — Właśnie! Zapomniałabym. — Złapała się za głowę. — Miałam cię o to spytać rano, ale ciebie nie było więc nie miałam jak.
— A mianowicie?
— Myślałam nad tym, byś przyszła dzisiaj do mnie. Porozmawiałybyśmy trochę, poznały się lepiej. Co ty na to?
— Chciałabym, ale… — Zastanowiła się, by wymyślić coś w miarę sensownego — ... muszę nauczyć się fizyki na jutro, sama słyszałaś. Może innym razem.
— Możemy też pouczyć się razem — zaproponowała.
— Naprawdę nie mogę. Może kiedy indziej. Do jutra.
— Um, cześć.

Ellie czuła się źle. Nawet bardzo źle. Po raz pierwszy zdarzyła się szansa na poznanie kogoś nowego, a ona musiała odmówić. W drodze powrotnej zastanawiała się, dlaczego w ogóle odmówiła Jane. Przecież, tak naprawdę, bardzo chciałaby nawiązać z nią kontakt. Chciałaby mieć kogoś, z kim można porozmawiać czy po prostu pobyć. Chciała mieć przyjaciela. I teraz to wszystko niszczyła. Swoim strachem przed popełnieniem błędu.
Wypadałoby mi was przeprosić za nieco spóźniony rozdział, więc: Przepraszam! Obiecuję poprawę :) A tak na serio, to czekałam na betę, by sprawdziła mi rozdział. Nic się nie stało, co? Dajcie koniecznie znać, jak wam się podoba rozdział :) Mówcie, czego oczekujecie, co wam nie pasuje, chętnie poczytam co macie do powiedzenia. Pozdrawiam ^^

4 komentarze:

  1. Świetny :)
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie to nie musisz nic zmieniać :) rozdział niesamowity ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Przemyślenia bohaterki są cudowne. Twoje opisy są bardzo dobre, więc czyta się rozdział szybko i płynnie.
    Ciekawi mnie postać Ellie, jej problemy i tajemnicy, które skrywa.
    Dlaczego boi się popełniać błędy? One są częścią życia, tak jakby naszą nauką.
    Rozdział cudowny. Pełen emocji i uczuć.
    Czekam na więcej:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Akcja

Obserwuję Nie Spamuję