2.28.2015

Rozdział 10





Beta: Aranel



Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej



Ellie, resztę wczorajszego dnia spędziła z Jane na zakupach w centrum handlowym. Przymierzyła naście sukienek, które wybierała jej blondynka. Szczerze mówiąc, to żadna z nich jej się nie spodobała, jednak Jane była na tyle zdeterminowana, by znaleźć jej taki strój, w którym będzie czuła się dobrze i wyjątkowo i nie zaprzestała swoich poszukiwań. W ostateczności, zmęczona Ellie zdecydowała się na czarną sukienkę z lekkimi wycięciami po bokach. Jane nie ukrywała swojej radości i przez resztę drogi do domu ekscytowała się nowym zakupem.
Blondynka po wejściu do domu, została przywitana przez ciotkę, jednak zignorowała ją i poszła do kuchni, by przygotować sobie jakąś kolację. Katy szła za nią, a zdezorientowanie i złość, z powodu obojętności dziewczyny, przybierało na sile.
— Stało się coś? – Podjęła próbę rozmowy.
Dziewczyna spojrzała się na nią i pokręciła przecząco głową, dając jej znak, że nie chciała rozmawiać, jednak Katy, szczerze mówiąc, nie zwróciła na to uwagi.
— Ellie, dlaczego się do mnie nie odzywasz?— zapytała.
Wzruszyła ramionami i z nadgryzionym jabłkiem w dłoni, planowała wyjść z pomieszczenia, lecz została powstrzymana przez ciotkę, która złapała ją lekko za ramię i odwróciła w swoją stronę.
— Powiesz coś? Naprawdę nie rozumiem twojego zachowania. — Westchnęła, umieszczając dłonie na wysokości bioder.
— Nie rozumiesz? — Prychnęła. — Myślałam, że chociaż tobie mogę ufać.
— Co? O czym ty mówisz?
— Dobrze wiesz o czym mówię — burknęła i wycofała się, nie chcąc już dłużej rozmawiać, bo to i tak było bez sensu. Przynajmniej dla niej.
— Poczekaj.
— Jestem zmęczona.
— Ellie ja…
Dziewczyna pokręciła głową, kiedy usłyszała załamany głos ciotki, jednak szła dalej i dopiero gdy znalazła się w swoim, pokoju położyła się na łóżku, zastanawiając się, jak to wszystko będzie dalej wyglądać...

***

Katy po rozmowie z Ellie zaczęła myśleć nad tym wszystkim jeszcze raz. Blondynka już jej nie ufała? Jak to? I może w pewnym momencie pomyślała, że mogła spotkać się z Jay, która powiedziała jej wszystko, co wiedziała i to mogłoby być przyczyną zachowania dziewczyny, jednak po chwili namysłu stwierdziła, że to raczej niemożliwe. Przecież brunetka obiecała jej, że zatrzyma to dla siebie i nie będzie rozpowiadać tego nikomu. A Katy jej wierzyła. Znały się już bardzo długo i już wcześniej wiedziały, że nie mogą zaprzepaścić takiej znajomości, a Katy bardzo chciała odbudować to, co straciły przez tyle lat niewidzenia się. Mogły jeszcze to zrobić, prawda?

***

Blondynkę obudził budzik, którego wczoraj zapomniała wyłączyć. Westchnęła głośno, zakrywając twarz poduszką. W końcu wstała z łóżka, łapiąc się za głowę, która nagle zaczęła ją boleć. Mogłoby być to przez chwilowe załamanie dziewczyny, która dała upust swoim emocjom, a łzy mimowolnie wypływały z jej oczu. Nie pamiętała, kiedy ostatnio płakała. To był pierwszy raz od… prawie kilkunastu lat.
W tym momencie, nie wiedziała, co ze sobą zrobić, ponieważ do rozpoczęcia pracy pozostawało jej jeszcze około trzech godzin. Przypomniała sobie o niedawno kupionej książce i z powrotem wróciła na materac, a z szafki obok łóżka wyjęła wcześniej wspomnianą rzecz. Otworzyła na pierwszej stronie, zaczynając czytać i tak zleciało jej półtorej godziny wolnego.
Gdy zamykała książkę, miała ochotę pójść do księgarni na rogu i podziękować tej przemiłej kobiecie, która tam pracowała, za polecenie powieści, która okazała się bardzo interesująca.
Ellie zeszła na dół i, chcąc czy nie chcąc, musiała natknąć się na ciotkę, która już od samego rana kręciła się po domu. Oscar zapewne jeszcze spał, bo blondynka nie zauważyła go nawet w salonie przed telewizorem, gdzie często przesiadywał. Katy, zauważając dziewczynę, powiedziała tylko, że jedzie do sklepu i zniknęła za drzwiami. Może i to dobrze — pomyślała dziewczyna, siadając na sofie.
Nie tylko myśli o ciotce zajmowały jej głowę, pojawiały się też te, związane z jej dzisiejszym wyjściem. W niektórych chwilach miała ochotę zrezygnować ze spotkania. Ellie naprawdę nie przepadała za klubami i chciała powiedzieć o tym Jane, jednak ta wczoraj nie dała jej nawet dojść do słowa. Mimo wszystko cieszyła się, że nie spędzi tego wieczoru w domu z Katy, która z pewnością będzie chciała sobie z nią wszystko wyjaśnić. Może kluby, jednak nie są takie złe?
Poszła do kuchni, gdzie zrobiła sobie herbatę i z gorącym kubkiem wróciła do salonu, w momencie, gdy Katy, weszła do domu z dwiema, dużymi torbami. Chciała wstać i jej pomóc, jednak była na nią przecież obrażona, prawda? Nie, to było, jednak rozczarowanie. Tak, zdecydowanie. Jednakże ta dobra strona przemówiła do blondynki, więc podeszła do kobiety i wzięła jedną z toreb i zaniosła ją do kuchni, stawiając na blacie. Zaczęła wszystko wypakowywać, a ciotka przyglądała się ze zdziwieniem, którego nie próbowała ukryć.
— Ellie powiesz mi w końcu, dlaczego jesteś zła? — zapytała ponownie i tym razem chciała usłyszeć odpowiedź.
— Nie jestem zła — mruknęła. — Jestem po prostu zawiedziona. — Wzruszyła ramionami i wyszła z kuchni.
— Co? Ale czym? Poczekaj. — Złapała jej nadgarstek, tak, by nie wyrządzić jej krzywdy i pociągnęła w swoją stronę. — Nic z tego nie rozumiem.
— Będziesz musiała się domyśleć, bo ja niczego ci nie powiem. — Popatrzyła się na nią, z lekko zaszklonymi oczami i pobiegła schodami do swojego pokoju.
Zamknęła drzwi od sypialni, właściwie to nimi trzasnęła i możliwe, że Oscar właśnie wstał, ponieważ usłyszała, jak chłopiec wychodzi ze swojego pokoju i zbiega po schodach. Ellie, słysząc dźwięk telefonu, oznaczający dostarczoną wiadomość, podeszła do biurka, na którym zostawiła go wczoraj i odblokowała ekran. To, że Jane wysłała jej Sms’a, nie było dla niej wielkim zaskoczeniem.

I jak? Gotowa na dzisiejszy wieczór? Mam nadzieję, że nie zrezygnowałaś xx

Uśmiechnęła się lekko, czytając treść wiadomości i postanowiła odpisać:

Jeszcze nie gotowa i mam nadzieję, że jakoś ze mną przeżyjesz xx

Odłożyła komórkę, na jej wcześniejsze miejsce i spojrzawszy na godzinę, udała się do łazienki, by odświeżyć się nieco przed pracą. Była kilka minut po dziewiątej.
Wróciła do sypialni, podeszła do szafy i zastanawiała się, w co się ubrać, choć nie miała dużego wyboru, więc standardowo — koszulka i jeansy. Założyła wybrany strój i położyła się na łóżku, zamknęła oczy i leżała w spokoju i ciszy tylko przez kilka minut, ponieważ ktoś postanowił ją odwiedzić.
— Cześć Ellie — usłyszała głos Oscara, a zaraz potem chłopiec wdrapał się na materac. — Wiem, że nie śpisz. Nie udawaj. — Dźgnął ją w brzuch, przez co uchyliła tylko jedno oko. — Jednak blondynki są głupie. — Zachichotał, a dziewczyna razem z nim.
— Po czym to wywnioskowałeś?
— Mieszkam już z tobą bardzo długo i… — zaczął, jednak Ellie nie dała mu skończyć i zaczęła go łaskotać.
— Osz ty!
— N–nie proszę przestań. — Śmiał się, zakrywając brzuch. — D—dobra. Przepraszam, nie jesteś głupia — mówił wciąż się śmiejąc.
— Na pewno? — Podniosła jedną brew do góry.
— Na pewno.
— A teraz powiedz mi, w jakim celu goszczę cię w moich skromnych progach.
— Chciałem cię o coś zapytać — powiedział cicho, za cicho.
— O co takiego?
— Dlaczego kłócisz się z mamą?
— Oscar. — Westchnęła zrezygnowana. Co miała mu niby powiedzieć? — To jest sprawa między mną, a Katy i myślę, że lepiej będzie, jeśli same o tym porozmawiamy.
— Więc dlaczego nie rozmawiacie?
— To nie takie proste.
— Nie lubię, kiedy jesteście smutne — wybełkotał, przytulając się do Ellie, której w tej chwili zrobiło się bardzo żal chłopca. — Pogodzisz się z mamą? — spytał smutno.
— Postaram się. — Uśmiechnęła się ciepło do Oscara, który odsunął się lekko od blondynki i wstał z łóżka.
— Obiecujesz?
— Obiecuję — zapewniła go.
— Nawet na mały palec? — Zaśmiała się, na jego słowa.
— Nawet na mały palec.
— To do zobaczenia. — Pomachał jej i wybiegł z pokoju.
Ellie spojrzała na zegarek i w momencie znalazła się poza sypialnią. Chwyciła torebkę, do której już wcześniej zapakowała sukienkę i buty na dzisiejszy wieczór. Nakleiła jeszcze małą karteczkę na drzwiach lodówki, po czym wyszła z domu. Miała co najmniej piętnaście minut na dojście do kawiarni.
Oczywiście, dotarła tam kilka minut przed ustaloną godziną, co nieznacznie ją ucieszyło. Udała się na zaplecze, ubrała fartuszek i zaczęła pracę…

***

Oscar tak naprawdę nie wiedział, dlaczego Ellie i Katy się pokłóciły. Gdy poszedł wieczorem do łazienki, podsłuchał… to znaczy, usłyszał ich rozmowę i przez chwilę jej się przysłuchiwał. W momencie, kiedy blondynka wbiegała na górę, chłopiec szybko schował się w łazience, z nadzieję, że żadna z nich go nie zauważyła. Przez kilka minut siedział tam, zastanawiając się nad powodem złego zachowania Ellie. Cóż, Katy również nie była bez winy, jednak Oscar o tym nie wiedział. Ciężko było mu zasnąć, tuż przed zapadnięciem w snem, postanowił, że porozmawia z blondynką na ten temat. Czuł się rozdarty, kochał je bardzo mocno i równie mocno nie lubił, jak się kłóciły czy nie odzywały się do siebie. Czuł, że musi im pomóc.

***

Katy dzisiejszego dnia nie mogła usiedzieć w miejscu. Gdy siadała na krześle, od razu wstawała i zaczynała coś robić, by zająć czymś innym swój umysł, niż rozmyślaniem o Ellie. Marnie jej to wychodziło, więc na chwilę zatrzymała się, wzięła kilka głębszych oddechów i ze spokojem opadła na sofę. Dzieciaki spały, a kobieta zdecydowała, że pozmywa brudne naczynia, a później wybierze się na zakupy, które powinna zrobić już wczoraj, jednak wróciła później z pracy i nie miała na to siły. Tak więc, umyła wszystkie naczynia, po czym, wychodząc z kuchni natknęła się na blondynkę, która minęła ją, jak gdyby nigdy nic. Katy poczuła się źle, ponieważ nie pamiętała, kiedy ostatnio się do siebie nie odzywały, ba! Nawet nie patrzyły na siebie i unikały. Było jej ciężko pogodzić się z aktualną sytuacją. Oznajmiła jej tylko, że jedzie do sklepu i wyszła z domu.
Po około godzinie, wróciła z dwiema, naprawdę dużymi torbami, z którymi ledwo poradziła sobie wychodząc z samochodu. Zauważyła Ellie, w której, jak sądziła pojawiła się ta dobra strona i pomogła jej z, chociaż tą jedną reklamówką. Dziewczyna rozpakowała wszystko w błyskawicznym tempie i wyszła z kuchni. Oczywiście, Katy nie zamierzała puścić jej bez wyjaśnień i znowu podjęła próbę rozmowy. Z pewnością nie tego się spodziewała. Czym było spowodowane jej dziwne zachowanie?
Podczas gdy była w łazience i przebierała się w wygodniejsze ubrania, usłyszała, jak ktoś zbiega po schodach, a potem tylko trzask drzwi i głucha cisza. Wyszła z pomieszczenia i zeszła na niższe piętro. W kuchni zastała tylko Oscara, który jadł śniadanie. Popatrzyła się na niego przez chwilę, a jej myśli wciąż krążyły wokół tajemniczej blondynki.
— To Ellie — powiedział, jakby czytając jej w myślach. — Wyszła już do pracy i zostawiła jakąś karteczkę, tam. — Wskazał palcem na lodówkę.
— Dobrze, że chociaż tyle — mruknęła pod nosem.
— Mówiłaś coś mamo? — zapytał.
— Nie, nic. Smacznego. — Pocałowała go w czoło i z kartką w dłoni poszła do salonu.
Oparła się o ścianę i przeczytała krótki liścik, który pozostawiła jej blondynka:
Nie wracam dzisiaj po pracy, wychodzę na miasto ze znajomymi. Nie wiem, kiedy wrócę, zapewne późno. Nie martw się, będę cała i zdrowa.
Ellie x
Od kiedy dziewczyna zaczęła wychodzić na miasto? Od kiedy zaczęła w ogóle gdzieś wychodzić? To było do niej niepodobne. A co, jeśli wplątała się w jakieś złe towarzystwo i… Ochłoń Katy. Niestety, bujna wyobraźnia robiła swoje.

***

Ellie za chwilę miała skończyć pracę i szczerze mówiąc, po raz pierwszy, ucieszyła się z tego. 


Witam, witam :) Jest  i rozdział dziesiąty! Jak wam się podoba? Ellie idzie na swoją pierwszą imprezę, co z tego wyniknie? Co o tym sądzicie? Pamiętajcie o zostawieniu komentarza :) Pozdrawiam serdecznie :*

2 komentarze:

  1. Świetny i tak pasujący do mojej sytuacji... za chwilę muszę zacząć szykować się na 18stkę koleżanki - nie przepadam za imprezami...
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział!
    Do następnego Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Akcja

Obserwuję Nie Spamuję