Tygrys polować musi. I latać ptak musi ptak, a człowiek musi się głowić: czemu? dlaczego? jak? Aż kiedyś tygrys zaśnie, i ptak na gałąź sfrunie, a człowiek wmówi sobie, że wszystko już rozumie.
Następnego dnia
Chłopak o
brązowych włosach ziewnął przeciągle, przekręcając głowę w prawo, by spojrzeć
na zegarek. Siódma. O tej porze w jego domu dało się usłyszeć krzyki dochodzące
z dołu, gdzie, jak zgadywał, były już jego siostry.
Zwlókł się
z łóżka, rozprostował kości i wszedł do łazienki, która znajdowała się w jego
sypialni. Był to jeden z plusów bycia jedynym chłopakiem mieszkającym w tym
domu. Zdjął dresy, które uważał jako piżamę i po chwili był pod prysznicem.
Wyszedł na mokrą posadzkę, chwycił ręcznik i wytarł nim swoje ciało, a drugim
włosy. Sięgnął dłonią po bokserki, leżące na koszu do prania i założył je.
— Louis,
bo się spóźnisz! — usłyszał krzyk swojej mamy.
Westchnął
ciężko. Wiedział, że Johannah nie lubiła, gdy ktoś jej się sprzeciwiał lub nie wykonywał
zadań zleconych przez nią, więc czym prędzej udał się do sypialni. Stanął przed
szafą, zastanawiając się w, co ma się ubrać, co nie trwało zbyt długo i po
chwili zakładał na siebie czarne rurki i zwykłą, białą koszulkę z nadrukiem.
W ciągu kilku
minut znalazł się w kuchni na niższym piętrze. Usiadł przy stole i przez chwilę
patrzył się na siostry, które jadły jedną kanapkę za drugą, po czym i on wziął
sobie kromkę. Gdy zjadł już dwie, podziękował mamie, na co tylko przytaknęła i
wróciła do swoich obowiązków. Louis poszedł do swojego pokoju, wszedł do
łazienki, umył zęby i spryskał się swoimi ulubionymi perfumami. Wychodząc z
sypialni, zabrał swój plecak, a także telefon, na którym zauważył wiadomość od
nowo poznanego kolegi ze szkoły.
Od Josha:
Za 5 minut będę po ciebie.
W tym
momencie przypomniał sobie, że umówił się z Joshem na podwiezienie do szkoły,
ponieważ mieszkali niedaleko siebie i nie stanowiło to dla chłopaka problemu,
więc Louis się zgodził. Z powrotem zszedł na dół, gdzie zastał swoją mamę,
rozmawiającą z bliźniaczkami.
— Louis,
nie dam dziś rady odprowadzić dziewczynek do szkoły ani odebrać ich, więc
proszę cię, ty je zaprowadź — powiedziała do syna.
— Um,
zaraz przyjeżdża po mnie kumpel i podrzuci mnie na lekcje, nie wiem czy je też
i… — zaczął, jednak kobieta mu
przerwała.
— Trudno,
najwyżej pójdziecie na pieszo. Louis, choć raz zrób to, o co cię proszę bez
wymówek. — Westchnęła.
— No
dobrze, chodźcie. Pa, mamo. — Pożegnał się z kobietą i wyszedł z bliźniaczkami
na zewnątrz, gdzie zauważył już samochód Josha. — Słuchaj — zaczął, gdy
otworzył drzwi od auta. — Wystąpił mały problem, mianowicie muszę odprowadzić siostry do szkoły i czy mógłbyś nas podwieźć?
— Jasne,
wsiadajcie. — Uśmiechnął się, na co niebieskooki chłopak odetchnął z ulgą. Nie
uśmiechało mu się iść z dziewczynkami na pieszo, ponieważ te nie zawsze się go
słuchały i często miał przez to problemy.
— Dzięki —
powiedział, gdy zajął miejsce pasażera. — Jedziesz prosto, potem w prawo i do
końca ulicy prosto. — Wyjaśnił mu drogę.
— Chodziłem
tam kiedyś — rzekł chłopak, gdy odpalił samochód.
— Ja nie
będę ukrywać, że znam tylko drogę do naszego liceum, szkoły bliźniaczek i
spożywczego. — Wyliczył.
— Czyli
gdybyś wyszedł z domu i przeszedł kilka ulic, zgubiłbyś się — stwierdził
kierowca.
—Dokładnie.
Po kilku
minutach dotarli pod budynek szkolny, Louis pożegnał się z siostrami, które po
chwili wybiegły z samochodu prosto do szkoły. Chłopak przez chwilę obserwował
je, czy na pewno weszły do środka, bo kto wie, co mogły wymyśleć.
Podczas
drogi do liceum chłopcy rozmawiali i żartowali. Przez ten czas można było
zauważyć, że Josh miał duże poczucie humoru, a Louisowi bardzo się to podobało,
bo od dawna nie miał kogoś do rozmowy. Gdy znaleźli się na parkingu szkolnym,
wysiedli z auta i wspólnie ruszyli ku budynkowi. Dołączyło do nich kilku
uczniów, którzy zaczęli mówić o dzisiejszym teście, co nie było do nich
podobne. Rzadko kto poruszał tematy testów czy kartkówek, rzadko kto rozmawiał
o szkole.
Katy tego
dnia wydawała się być bardzo rozdrażniona, co nie uszło uwadze Ellie.
Dziewczyna starała się dowiedzieć, dlaczego ciotka jest zdenerwowana, jednak ta
zbywała ją tylko, pozostawiając z tysiącem pytań.
Przecież
nie mogła powiedzieć, że powodem jej zachowania było spotkanie z Jay, blondynka
jej nie znała. Katy czuła, że Ellie nie zostawi tego tak łatwo i będzie chciała
dojść do prawdy. A to nie byłoby dobrym rozwiązaniem, dla większości.
Brunetka,
ubrana w skórzaną spódnicę i białą koszulę, krzątała się po kuchni w celu
zrobienia kawy. Oscar siedział przy stole, zajadając płatki z mlekiem.
Dzisiejszego dnia był bardzo spokojny i nie wykazywał jakichkolwiek chęci do
zabawy czy nawet rozmowy. Zapewne, położył się zbyt późno spać, co nie za
dobrze działa na jego organizm następnego dnia.
Katy upiła
łyk ciepłego napoju i oparła się o krawędź blatu, wyglądając przez okno.
Zauważyła kilku znajomych, a także osoby z pracy, które znała tylko z widzenia.
Cóż, firma, w której pracowała, była dość duża i trudno było zapamiętać
wszystkie imiona pracowników.
Odstawiła
kubek do zlewu, przepłukała go wodą i wyszła z kuchni, wcześniej poganiając
Oscara. Udała się do przedpokoju, założyła płaszcz i szpilki pasujące do jej
obecnego stroju. Przejrzała się w lustrze i uznała, że nie wygląda aż tak źle.
— Oscar,
wychodzę — powiedziała nieco głośniej, by ją usłyszał.
I wyszła.
Otworzyła drzwi od samochodu, a zaraz po niej chłopiec. Zapięła pas, gdy
znalazła się w środku i odjechała z podjazdu, wiedząc, że Ellie idzie do szkoły
na późniejszą godzinę i choć nie do końca w to wierzyła, nie mogła nic zrobić,
prawda?
Katy odwiozła
Oscara pod samą szkołę, poczekała, aż wszedł do środka, po czym ruszyła w
dalszą drogę. Z Johannah umówiła się w pobliskiej kawiarni w okolicy, gdzie
Ellie z pewnością nie chodziła i prawdopodobnie jej nie znała.
Gdy
znalazła się przed lokalem, wzięła głęboki oddech i wyłączyła samochód. Była
bardzo zestresowana, bo rozmowa z dawną znajomą na pewno nie będzie należeć do
tych przyjemnych. Wyszła z auta, patrząc w okno kawiarenki i sprawdzając, czy Jay
jeszcze nie przyszła. Nie było jej, więc miała chwilę na przemyślenia.
Zajęła
miejsce w rogu kawiarni, zdjęła płaszcz, który powiesiła na krześle. Po chwili
do stolika podeszła kelnerka, pytając, czy ta chce złożyć zamówienie. Katy
zastanowiła się przez chwilę, po czym powiedziała.
— Poproszę
zieloną herbatę i… to wszystko. — Odłożyła menu na stolik.
— Witaj,
Katy — usłyszała, a przez jej ciało przeszedł zimny dreszcz.
— Cześć, Jay
— odparła.
— Więc —
zaczęła, gdy zajęła miejsce naprzeciwko niej. — Chciałabym usłyszeć wszystko,
całą prawdę. Katy, co się stało podczas naszej nieobecności? — I wtedy już
wiedziała, że będzie musiała jej wszystko powiedzieć.
Ellie od
samego rana męczyło zachowanie ciotki. Było to do niej niepodobne, a blondynka
zdecydowanie należała do tych ciekawskich, którzy potrzebowali dowiedzieć się
tego czego chcą. Ona po prostu taka była.
Myślała,
by pójść za brunetką i sprawdzić, z kim miała zamiar się spotkać. Rozważała nad
tym bardzo długo, jednak wciąż w jej głowie coś mówiło, że nie powinna tego robić,
a z kolei coś innego twierdziło, że w ten sposób będzie wiedzieć więcej. To
było bardzo skomplikowane.
Siedziała
sama w kuchni, mieszając łyżką w misce i zastanawiając się nad właściwym
wyborem. Nie chciała także narazić się ciotce, która uważała ją za rozsądną, a
to, by było nierozsądne, prawda?
Ellie
dzisiejsze zajęcia rozpoczynała godzinę później, co było stuprocentową prawdą.
Nauczycielka od geografii rozchorowała się i wychowawczyni stwierdziła, że
lepiej będzie, jeśli przyjdą na późniejszą lekcję, niż będą nudzić się w
bibliotece. Takie rozplanowanie, jak najbardziej spodobało się blondynce.
Odstawiając
miskę do zmywarki, postanowiła, że jednak pójdzie za ciotką i sprawdzi, co
takiego dzieje się w jej życiu. Bo, co innego miała zrobić. Była bardzo
zaniepokojona jej zachowaniem sprzed kilku dni, a przede wszystkim chciała...
nie, była po prostu ciekawa tego, co może się wydarzyć.
Wyjrzała
przez okno w kuchni i zauważyła, jak Katy wsiadała do samochodu wraz z Oscarem.
Pobiegła szybko do przedpokoju, ubrała trampki, chwyciła plecak i jeszcze przez
chwilę czekała, aż usłyszała zamykanie się bramy. Dopiero wtedy wyszła z domu.
Oczywistym
było, że Ellie samochodu nie dogoni, więc szybkim krokiem kierowała się w
stronę szkoły Oscara na wszelkie możliwe skróty. W ten sposób po pięciu
minutach dotarła pod budynek i lekko zmęczona dostrzegła parkujące auto ciotki.
Odetchnęła z ulgą, wiedząc, że Katy zawsze sprawdzała, czy jej syn wchodził do
szkoły czy nie, ze względu na pewną sytuację, która wydarzyła się w kilka
miesięcy temu.
Zauważyła,
że samochód ruszył, więc i ona uważnie obserwowała, w którą stronę będzie
jechać. Gdy skręciła w prawo, ta ruszyła biegiem w tamtą stronę. Rozejrzała się
wkoło, tracąc auto z je pola widzenia. Warknęła i kopnęła puszkę, leżącą pod
płotem. Myślała, że lepiej jej to pójdzie, ale żeby po pierwszym zakręcie ją
zgubić? Teraz w głowie słyszała głosy typu „a nie mówiłam?”.
Nie
wróciła się jednak do domu. Doszła do końca ulicy, po drodze obserwując prawą i
lewą stronę. Cofnęła się szybko, nie chcąc, by ją zauważono. I nagle odzyskała
chęć do wszystkiego.
Katy
weszła do środka. Ellie szybkim krokiem pokonała drogę dzielącą ją od kawiarni,
w której była już jej ciotka. Zastanawiała się, co ma zrobić, by zobaczyć, z
kim spotkała się brunetka. Otworzyła drzwi, idąc w stronę stolika, nieco dalej
od Katy i siadając tyłem do niej. Schyliła głowę, wyciągnęła telefon i wysłała
Sms’a do Jane, by ta usprawiedliwiła ją w szkole, gdyż nie zamierzała tam
dzisiaj pójść. Oczywiście, zmyśliła, że źle się czuła i nie dałaby rady
uczestniczyć w zajęciach.
Po kilku
minutach do kawiarni weszła kolejna osoba. Ellie zaczęła myśleć, jaki sens jest
w tym wszystkim. Bo po co ciotka miała spotkać się właśnie z nią? Może to
zwykły zbieg okoliczności? Kobieta usiadła naprzeciwko Katy i przywitała się z
nią. Ellie, choć nie słyszała, o czym dokładnie rozmawiają, starała się
wyłapywać pojedyncze słowa. Zastanawiała się tylko, dlaczego poznaje wiele
rzeczy dopiero teraz…
Jest i ósemeczka! Ten rozdział pisałam jeszcze w ferie i myślę, że jest okej. Dajcie znać, co o nim sądzicie. A tak poza tym, to co tam u was? Czy tylko ja mam już dosyć fizyki?Ehh.... Oby ten dzień był lepszy niż wczorajszy. Pozdrawiam ;*
No czemu w takim momencie? Jestem baaasrdzo ciekawa o czym Katy ma rozmawiać z Jay....
OdpowiedzUsuńDo następnego <3
Cudenko.. Po prostu boski.. zapraszam do mnie http://you-and-i-byaga.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej całej tajemnicy...
OdpowiedzUsuńJa właśnie zaczęłam ferie... no i ogólnie do końca szkoły to już nie mam fizyki :D
Czekam na next!