Beta:
Aranel
Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej
Ellie,
resztę wczorajszego dnia spędziła z Jane na zakupach w centrum handlowym.
Przymierzyła naście sukienek, które wybierała jej blondynka. Szczerze mówiąc,
to żadna z nich jej się nie spodobała, jednak Jane była na tyle zdeterminowana,
by znaleźć jej taki strój, w którym będzie czuła się dobrze i wyjątkowo i nie
zaprzestała swoich poszukiwań. W ostateczności, zmęczona Ellie zdecydowała się
na czarną sukienkę z lekkimi wycięciami po bokach. Jane nie ukrywała swojej
radości i przez resztę drogi do domu ekscytowała się nowym zakupem.
Blondynka
po wejściu do domu, została przywitana przez ciotkę, jednak zignorowała ją i
poszła do kuchni, by przygotować sobie jakąś kolację. Katy szła za nią, a
zdezorientowanie i złość, z powodu obojętności dziewczyny, przybierało na sile.
— Stało
się coś? – Podjęła próbę rozmowy.
Dziewczyna
spojrzała się na nią i pokręciła przecząco głową, dając jej znak, że nie
chciała rozmawiać, jednak Katy, szczerze mówiąc, nie zwróciła na to uwagi.
— Ellie,
dlaczego się do mnie nie odzywasz?— zapytała.
Wzruszyła
ramionami i z nadgryzionym jabłkiem w dłoni, planowała wyjść z pomieszczenia,
lecz została powstrzymana przez ciotkę, która złapała ją lekko za ramię i
odwróciła w swoją stronę.
— Powiesz
coś? Naprawdę nie rozumiem twojego zachowania. — Westchnęła, umieszczając
dłonie na wysokości bioder.
— Nie
rozumiesz? — Prychnęła. — Myślałam, że chociaż tobie mogę ufać.
— Co? O
czym ty mówisz?
— Dobrze
wiesz o czym mówię — burknęła i wycofała się, nie chcąc już dłużej rozmawiać, bo
to i tak było bez sensu. Przynajmniej dla niej.
— Poczekaj.
— Jestem
zmęczona.
— Ellie ja…
Dziewczyna
pokręciła głową, kiedy usłyszała załamany głos ciotki, jednak szła dalej i
dopiero gdy znalazła się w swoim, pokoju położyła się na łóżku, zastanawiając
się, jak to wszystko będzie dalej wyglądać...
***
Katy
po rozmowie z Ellie zaczęła myśleć nad tym wszystkim jeszcze raz. Blondynka już
jej nie ufała? Jak to? I może w pewnym momencie pomyślała, że mogła spotkać się
z Jay, która powiedziała jej wszystko, co wiedziała i to mogłoby być przyczyną
zachowania dziewczyny, jednak po chwili namysłu stwierdziła, że to raczej
niemożliwe. Przecież brunetka obiecała jej, że zatrzyma to dla siebie i nie
będzie rozpowiadać tego nikomu. A Katy jej wierzyła. Znały się już bardzo długo
i już wcześniej wiedziały, że nie mogą zaprzepaścić takiej znajomości, a Katy
bardzo chciała odbudować to, co straciły przez tyle lat niewidzenia się. Mogły
jeszcze to zrobić, prawda?
***
Blondynkę
obudził budzik, którego wczoraj zapomniała wyłączyć. Westchnęła głośno,
zakrywając twarz poduszką. W końcu wstała z łóżka, łapiąc się za głowę, która
nagle zaczęła ją boleć. Mogłoby być to przez chwilowe załamanie dziewczyny, która
dała upust swoim emocjom, a łzy mimowolnie wypływały z jej oczu. Nie pamiętała,
kiedy ostatnio płakała. To był pierwszy raz od… prawie kilkunastu lat.
W tym
momencie, nie wiedziała, co ze sobą zrobić, ponieważ do rozpoczęcia pracy
pozostawało jej jeszcze około trzech godzin. Przypomniała sobie o niedawno
kupionej książce i z powrotem wróciła na materac, a z szafki obok łóżka wyjęła wcześniej
wspomnianą rzecz. Otworzyła na pierwszej stronie, zaczynając czytać i tak
zleciało jej półtorej godziny wolnego.
Gdy
zamykała książkę, miała ochotę pójść do księgarni na rogu i podziękować tej
przemiłej kobiecie, która tam pracowała, za polecenie powieści, która okazała
się bardzo interesująca.
Ellie
zeszła na dół i, chcąc czy nie chcąc, musiała natknąć się na ciotkę, która już
od samego rana kręciła się po domu. Oscar zapewne jeszcze spał, bo blondynka
nie zauważyła go nawet w salonie przed telewizorem, gdzie często przesiadywał. Katy,
zauważając dziewczynę, powiedziała tylko, że jedzie do sklepu i zniknęła za
drzwiami. Może i to dobrze — pomyślała
dziewczyna, siadając na sofie.
Nie tylko
myśli o ciotce zajmowały jej głowę, pojawiały się też te, związane z jej
dzisiejszym wyjściem. W niektórych chwilach miała ochotę zrezygnować ze
spotkania. Ellie naprawdę nie przepadała za klubami i chciała powiedzieć o tym
Jane, jednak ta wczoraj nie dała jej nawet dojść do słowa. Mimo wszystko
cieszyła się, że nie spędzi tego wieczoru w domu z Katy, która z pewnością
będzie chciała sobie z nią wszystko wyjaśnić. Może kluby, jednak nie są takie
złe?
Poszła do
kuchni, gdzie zrobiła sobie herbatę i z gorącym kubkiem wróciła do salonu, w
momencie, gdy Katy, weszła do domu z dwiema, dużymi torbami. Chciała wstać i
jej pomóc, jednak była na nią przecież obrażona, prawda? Nie, to było, jednak
rozczarowanie. Tak, zdecydowanie. Jednakże ta dobra strona przemówiła do
blondynki, więc podeszła do kobiety i wzięła jedną z toreb i zaniosła ją do
kuchni, stawiając na blacie. Zaczęła wszystko wypakowywać, a ciotka przyglądała
się ze zdziwieniem, którego nie próbowała ukryć.
— Ellie
powiesz mi w końcu, dlaczego jesteś zła? — zapytała ponownie i tym razem
chciała usłyszeć odpowiedź.
— Nie
jestem zła — mruknęła. — Jestem po prostu zawiedziona. — Wzruszyła ramionami i
wyszła z kuchni.
— Co? Ale
czym? Poczekaj. — Złapała jej nadgarstek, tak, by nie wyrządzić jej krzywdy i
pociągnęła w swoją stronę. — Nic z tego nie rozumiem.
— Będziesz
musiała się domyśleć, bo ja niczego ci nie powiem. — Popatrzyła się na nią, z
lekko zaszklonymi oczami i pobiegła schodami do swojego pokoju.
Zamknęła
drzwi od sypialni, właściwie to nimi trzasnęła i możliwe, że Oscar właśnie wstał,
ponieważ usłyszała, jak chłopiec wychodzi ze swojego pokoju i zbiega po
schodach. Ellie, słysząc dźwięk telefonu, oznaczający dostarczoną wiadomość, podeszła
do biurka, na którym zostawiła go wczoraj i odblokowała ekran. To, że Jane
wysłała jej Sms’a, nie było dla niej wielkim zaskoczeniem.
I jak? Gotowa na dzisiejszy wieczór? Mam
nadzieję, że nie zrezygnowałaś xx
Uśmiechnęła
się lekko, czytając treść wiadomości i postanowiła odpisać:
Jeszcze nie gotowa i mam nadzieję, że jakoś ze
mną przeżyjesz xx
Odłożyła
komórkę, na jej wcześniejsze miejsce i spojrzawszy na godzinę, udała się do
łazienki, by odświeżyć się nieco przed pracą. Była kilka minut po dziewiątej.
Wróciła do
sypialni, podeszła do szafy i zastanawiała się, w co się ubrać, choć nie miała
dużego wyboru, więc standardowo — koszulka i jeansy. Założyła wybrany strój i
położyła się na łóżku, zamknęła oczy i leżała w spokoju i ciszy tylko przez
kilka minut, ponieważ ktoś postanowił ją odwiedzić.
— Cześć
Ellie — usłyszała głos Oscara, a zaraz potem chłopiec wdrapał się na materac. —
Wiem, że nie śpisz. Nie udawaj. — Dźgnął ją w brzuch, przez co uchyliła tylko
jedno oko. — Jednak blondynki są głupie. — Zachichotał, a dziewczyna razem z
nim.
— Po czym
to wywnioskowałeś?
— Mieszkam
już z tobą bardzo długo i… — zaczął, jednak Ellie nie dała mu skończyć i
zaczęła go łaskotać.
— Osz ty!
— N–nie
proszę przestań. — Śmiał się, zakrywając brzuch. — D—dobra. Przepraszam, nie
jesteś głupia — mówił wciąż się śmiejąc.
— Na
pewno? — Podniosła jedną brew do góry.
— Na
pewno.
— A teraz
powiedz mi, w jakim celu goszczę cię w moich skromnych progach.
— Chciałem
cię o coś zapytać — powiedział cicho, za cicho.
— O co
takiego?
— Dlaczego
kłócisz się z mamą?
— Oscar. —
Westchnęła zrezygnowana. Co miała mu niby powiedzieć? — To jest sprawa między
mną, a Katy i myślę, że lepiej będzie, jeśli same o tym porozmawiamy.
— Więc
dlaczego nie rozmawiacie?
— To nie
takie proste.
— Nie
lubię, kiedy jesteście smutne — wybełkotał, przytulając się do Ellie, której w
tej chwili zrobiło się bardzo żal chłopca. — Pogodzisz się z mamą? — spytał smutno.
— Postaram
się. — Uśmiechnęła się ciepło do Oscara, który odsunął się lekko od blondynki i
wstał z łóżka.
—
Obiecujesz?
— Obiecuję
— zapewniła go.
— Nawet na
mały palec? — Zaśmiała się, na jego słowa.
— Nawet na
mały palec.
— To do
zobaczenia. — Pomachał jej i wybiegł z pokoju.
Ellie
spojrzała na zegarek i w momencie znalazła się poza sypialnią. Chwyciła torebkę,
do której już wcześniej zapakowała sukienkę i buty na dzisiejszy wieczór. Nakleiła
jeszcze małą karteczkę na drzwiach lodówki, po czym wyszła z domu. Miała co
najmniej piętnaście minut na dojście do kawiarni.
Oczywiście,
dotarła tam kilka minut przed ustaloną godziną, co nieznacznie ją ucieszyło. Udała
się na zaplecze, ubrała fartuszek i zaczęła pracę…
***
Oscar tak
naprawdę nie wiedział, dlaczego Ellie i Katy się pokłóciły. Gdy poszedł
wieczorem do łazienki, podsłuchał… to znaczy, usłyszał ich rozmowę i przez
chwilę jej się przysłuchiwał. W momencie, kiedy blondynka wbiegała na górę,
chłopiec szybko schował się w łazience, z nadzieję, że żadna z nich go nie
zauważyła. Przez kilka minut siedział tam, zastanawiając się nad powodem złego zachowania Ellie. Cóż, Katy
również nie była bez winy, jednak Oscar o tym nie wiedział. Ciężko było mu
zasnąć, tuż przed zapadnięciem w snem, postanowił, że porozmawia z blondynką na
ten temat. Czuł się rozdarty, kochał je bardzo mocno i równie mocno nie lubił,
jak się kłóciły czy nie odzywały się do siebie. Czuł, że musi im pomóc.
***
Katy dzisiejszego
dnia nie mogła usiedzieć w miejscu. Gdy siadała na krześle, od razu wstawała i
zaczynała coś robić, by zająć czymś innym swój umysł, niż rozmyślaniem o Ellie.
Marnie jej to wychodziło, więc na chwilę zatrzymała się, wzięła kilka głębszych
oddechów i ze spokojem opadła na sofę. Dzieciaki spały, a kobieta zdecydowała,
że pozmywa brudne naczynia, a później wybierze się na zakupy, które powinna
zrobić już wczoraj, jednak wróciła później z pracy i nie miała na to siły. Tak
więc, umyła wszystkie naczynia, po czym, wychodząc z kuchni natknęła się na
blondynkę, która minęła ją, jak gdyby nigdy nic. Katy poczuła się źle, ponieważ
nie pamiętała, kiedy ostatnio się do siebie nie odzywały, ba! Nawet nie
patrzyły na siebie i unikały. Było jej ciężko pogodzić się z aktualną sytuacją.
Oznajmiła jej tylko, że jedzie do sklepu i wyszła z domu.
Po około
godzinie, wróciła z dwiema, naprawdę dużymi torbami, z którymi ledwo poradziła
sobie wychodząc z samochodu. Zauważyła Ellie, w której, jak sądziła pojawiła
się ta dobra strona i pomogła jej z, chociaż tą jedną reklamówką. Dziewczyna
rozpakowała wszystko w błyskawicznym tempie i wyszła z kuchni. Oczywiście, Katy
nie zamierzała puścić jej bez wyjaśnień i znowu podjęła próbę rozmowy. Z
pewnością nie tego się spodziewała. Czym było spowodowane jej dziwne zachowanie?
Podczas
gdy była w łazience i przebierała się w wygodniejsze ubrania, usłyszała, jak
ktoś zbiega po schodach, a potem tylko trzask drzwi i głucha cisza. Wyszła z
pomieszczenia i zeszła na niższe piętro. W kuchni zastała tylko Oscara, który
jadł śniadanie. Popatrzyła się na niego przez chwilę, a jej myśli wciąż krążyły
wokół tajemniczej blondynki.
— To Ellie
— powiedział, jakby czytając jej w myślach. — Wyszła już do pracy i zostawiła
jakąś karteczkę, tam. — Wskazał palcem na lodówkę.
— Dobrze,
że chociaż tyle — mruknęła pod nosem.
— Mówiłaś
coś mamo? — zapytał.
— Nie,
nic. Smacznego. — Pocałowała go w czoło i z kartką w dłoni poszła do salonu.
Oparła się
o ścianę i przeczytała krótki liścik, który pozostawiła jej blondynka:
Nie wracam dzisiaj po pracy, wychodzę na miasto ze
znajomymi. Nie wiem, kiedy wrócę, zapewne późno. Nie martw się, będę cała i
zdrowa.
Ellie x
Od kiedy
dziewczyna zaczęła wychodzić na miasto? Od kiedy zaczęła w ogóle gdzieś
wychodzić? To było do niej niepodobne. A co, jeśli wplątała się w jakieś złe
towarzystwo i… Ochłoń Katy. Niestety,
bujna wyobraźnia robiła swoje.
***
Ellie za
chwilę miała skończyć pracę i szczerze mówiąc, po raz pierwszy, ucieszyła się z
tego.
Witam, witam :) Jest i rozdział dziesiąty! Jak wam się podoba? Ellie idzie na swoją pierwszą imprezę, co z tego wyniknie? Co o tym sądzicie? Pamiętajcie o zostawieniu komentarza :) Pozdrawiam serdecznie :*